niedziela, 30 grudnia 2012
Misje I.
Słońce górowało nad krajobrazami, wysyłając swe promienie wszędzie, nie zapominając nawet o najmniejszych kącikach świata uwolnionych od wszelakiego cienia. Cisza zalegała nad południem Killinthoru, wypełniając serca dziwnym spokojem. Pokrzykujące wśród gór echa świergotów ptaków stanowiły tło majestatyczności białych gór Yiäle, królujących nad dolinami, lasami i rzekami.
Almariel oczekiwała posłańca, przysiadłszy na krańcu wielkiego lądowiska, znajdującego się na północny zachód od dziedzińca. Dzięki temu mogła obserwować zarówno bezkres niebios, jak i brukowany szlak prowadzący do zamku; nie wiedziała, którędy gość przybędzie. Spóźniał się; było już południe. Wiatr zatańczył z grafitem jej włosów, po czym wpadł w pióra, by zaraz przynieść ze sobą delikatną, tak dobrze znaną pieśń.
- 'Nareszcie Biały Kruk będzie mógł pomóc...' - zaśpiewała lekko Aerlin, uśmiechnąwszy się do siebie, gdy ptak wielkości drobnej dłoni wylądował obok jej stóp, przekrzywiwszy w zaciekawieniu łepek i zaćwierkawszy melodyjnie. Demonica odpowiedziała skinieniem głowy, a na jej twarzy również wykwitł lekki uśmiech. Ordo urosło już na tyle, by móc rozwinąć skrzydła i dać o sobie znać, zacząć działać. Gdy tylko o tym myślała, serce zaczynało bić mocniej.
Wreszcie cichy tętent zadudnił pośród lasów. Stopniowo narastał, aż w końcu przeistoczył się w wyraźny, rytmiczny zwiastun przybycia gońca. Gniady koń pędził co sił po brukowanym szlaku, popędzany entuzjastycznymi pokrzykiwaniami swojego jeźdźca.
- Już jest? - błękitny wzrok, zabarwiony ciekawym błyskiem, pobłądził po dziedzińcu. Erita zamknęła główne wrota i podeszła do zebranych, po czym upiła ostatni łyk porannej herbaty.
- Jest - odpowiedziały równocześnie, a chwilę potem, jak na zawołanie, pojawił się. Może piętnastoletni chłopak zeskoczył żwawo ze swojego wierzchowca, z promiennym uśmiechem rozczochrał i tak już nieułożone jasne włosy, po czym ze skórzanej torby zawieszonej na ramieniu wyjął plik różnych listów związanych lnianym paskiem.
- 30 sztuk miedzi! - zapiszczał dziecięcym głosem posłaniec, wyciągnąwszy listy w kierunku trójki. Almariel sięgnęła ręką do kieszeni, po czym dała chłopcu srebrną monetę. Młodzik oniemiał.
- Tylko następnym razem przybądź trochę wcześniej, dobrze?
- Rozkaz! - zasalutował, niezmiernie uradowany z otrzymanej premii. Oddał listy, po czym wskoczył na konia i zniknął tak szybko, jak się pojawił.
Data zlecenia: 11.07.10
Zleceniodawca: Vakno, bard z Norninthoru
Tytuł misji: Polowanie Na Kolcorogi
Treść misji: Watrito, Ordo Corvus Albus! Zwą mnie Vakno, jestem mieszkańcem Norninthoru, miasta Berlori. To, co się wyrabia tuż przy granicy południowej Killinthoru, za obliczem pasma białych gór, kamieniem rzucić starczy od waszej siedziby, jest karygodne! Krasnoludy, tfu! Krasnoludy napadają na kolcorogi! Widziałem na własne oczy, jak zatłukli brunatnego kolcoroga strzegącego kryształowej pieczary! Piękne stworzenie, jak smok prawie, a oni zatłukli jak psa! A po co? Bo sobie ubzdurali, że bestia skarbu strzeże i że to honor zatłuc kolcoroga! Honor, psiakrew! Na dodatek - widziałem, widziałem! - wykradli wszystkie jaja! Zróbcie coś, bo ja na to patrzeć nie mogę. Piękne stworzenia, a tak traktowane!
Wykonawcy: Malgran&Eldar
Data wykonania: 12.01.11
Post: "Polowanie na Kolcorogi - cz.I, II i III" (stary adres)
Data zlecenia: 15.10.13
Zleceniodawca: Irina, nimfa leśna z Uperil
Tytuł misji: Niebezpieczne Nasiona
Treść misji: Akure, jeźdźcy i smoki. Nazywam się Irina, jestem nimfą leśną. Zamieszkuję wraz z siostrami dolinę Uperil, którą przecina życiodajna rzeka Asphyria. Ostatnio stało się coś niepokojącego. Nasiona Levoi, rośliny, z której potrafimy wytworzyć zarówno bardzo silną truciznę, jak i bardzo silny lek na rany, zniknęły... Zawsze pilnie ich strzegłyśmy, nikt niepowołany nie mógł się do nich zbliżyć. Niewłaściwe ręce mogą wykorzystać je do wielkich zniszczeń... Próbowałyśmy wszystkiego, by je odnaleźć, jednak bez skutku. Zwykle nie prosimy o pomoc nikogo z zewnątrz, jest to wyjątkowa sytuacja. Proszę, jesteście nam potrzebni.
Wykonawcy: Almariel&Mulkher
Data wykonania: 21.10.2015
Post: "Nieznane konstelacje cz.I i II"
Data zlecenia: 13.07.10
Zleceniodawca: Ezeqeel, uczeń Mistrza Iuvarta
Tytuł misji: Ciemne Światło
Treść misji: ˚Efeårte secerům, Wy którzy posiedliście wiatru skrzydła. Imię me Ezeqeel, zwą mnie upadłym aniołem. Od wielu lat pobieram nauki u Mistrza mego Iuvarta, więc poznać go zdołałem dosyć dobrze. Ostatnimi jednak czasy coś w jego zachowaniu gwałtownie się zmieniło. Zaczął opowiadać o stworzeniu portalu, który pozwoliłby mu na uwolnienie dusz demonów z krainy nicości. Sądzi, że po powrocie do naszego świata staną się oni upadłymi aniołami, tak jak ja... Próbowałem mu tłumaczyć, że się myli, lecz on zupełnie zlekceważył me słowa. Zdaje się być czymś ogłuszony, czy też zamroczony, jak gdyby opętały go jakieś niewidzialne siły. Wczoraj postanowiłem go śledzić, mając nadzieję, iż uda mi się odkryć co jest powodem tej nagłej przemiany. Zobaczyłem, jak z tajnej skrytki w ruinach jednego z licznych w okolicach Artheonu zapomnianych sanktuariów wyciąga czarny kamień o niezwykłej mocy, emanujący wstęgami ciemnego światła, które zdawało się mnie do siebie przyciągać. Przez chwilę wydawało mi się, że to nie ja, ale on posiada nade mną władzę. Oddaliłem się czym prędzej, albowiem nie chciałem zdradzić swej obecności przed Mistrzem. Całą noc spędziłem na poszukiwaniu jakiegoś wyjaśnienia, jednak udało mi się znaleźć jedynie na poły zatartą wzmiankę o czymś zgoła podobnym do tego, co udało mi się zobaczyć. Fragment ze starego almanachu opisywał niebywałej siły klejnot, za którego pomocą nekromanci, a także inni władający najczarniejszą z magii byli w stanie spętać duszę każdego ze swych wrogów. Aczkolwiek było jednak jeszcze coś, co sprawiło, że zdecydowałem się prosić Was o pomoc. Kryształ ten potrafi przejąć kontrolę nad każdym, w kim drzemie choć okruszyna zła, a nie jest dość silny, aby mu się przeciwstawić. Żywi się jego energią, aż do chwili jej skrajnego wyczerpania. Znam siebie i wiem, że sam nie dałbym rady go zniszczyć, dlatego też zwracam sie do Was Szlachetni z prośbą o przybycie. Obawiam się, iż klejnot ów przejął już władzę nad mym Mistrzem i każdy mijający dzień zbliża go do śmierci. Będę oczekiwał na Was każdego zmierzchu na szczycie ruin kaplicy bogini Esteqe w Artheonie.˚Oreåůn måeů!
Wykonawcy: Erita&Luthien
Data wykonania: 14.11.10
Post: "Ciemne światło wspomnień cz.I i II" (stary adres)
Za pomyślnie wykonaną misję para otrzymuje wynagrodzenie pieniężne, które zostaje przekazane przez kogoś z członków Starszyzny (pieniądze są przysyłane przez Związek Smoczych Wojowników, który przydziela pensje po okazaniu raportu z misji).
*Członkowie Ordo Corvus Albus, którzy ukończyli pełne szkolenie chyba, że w treści misji zaznaczono inaczej.
Strażnicy Południa.
Ogłuszający ryk rozdarł tereny łańcuchów górskich. Ciało harpii z ogromnym impetem runęło na czarną bestię, zmuszając ją do zmiany obranego kursu. Smukła jeźdźczyni pochyliła się mocno, wspierając na strzemionach siodła, by uniknąć ataku kolejnej napastniczki. Czarnołuski zanurkował, upodobniając się do upiornej komety, której warkocz stanowiła chmara skrzydlatych pół-kobiet. Pikował niczym jastrząb, nie poddając się zimnym objęciom wichury, by zaraz poderwać się i wykonać ciasny skręt. Z rozwartego pyska wystrzeliła wiązka czarnej energii, która poraziła jedną z najbardziej natarczywych harpii. Łotrzyca wydała z siebie ostatni skrzek i runęła w leśną gęstwinę. Błękitnooka wykrzyknęła zaklęcie, nierealne więzy spętały skrzydła kolejnej, skazując na śmiertelny upadek. Część harpii zaniechała ataku, odleciała w kierunku ośnieżonych szczytów. Resztę dosięgła salwa syczącego kwasu, uwolnionego ze smoczych trzewi. Nastała cisza, przerywana jedynie głośnym oddechem i spokojnym buczeniem błon.
- „To już się robi problematyczne, ammalvi. Atakują bez namysłu.”
- Martwi mnie to, że nawet nie ma jak poznać powodu… Są bardzo agresywne...
- „Może trzeba schwytać jedną z nich i… zmusić do negocjacji.”
Cichy śmiech demonicy przyjemnie zagrał w przestrzeni.
- To kwestia godna rozważenia.
Na horyzoncie widniała budowla, przywodząca na myśl strzałę wbitą w ziemię. Delikatna i strzelista, otoczona górskimi szczytami jak dziecię objęciami matki. Tajemne, odległe sanktuarium, świątynia wiedzy i pradawnej potęgi. Dom i schronienie dla jeźdźców i smoków, władców nieba, strażników Południa.
Imię: Almariel
Nazwisko: -
Przydomek: Demon Cer'thanmor. Chcąc nie chcąc, takim mianem określa się ją w rodzinnych stronach.
Wiek: Kto potrafi stwierdzić, ile czasu trwali tam, w bramach między światami, trwając jako cienie… Czy może winno się liczyć od nowa, jako drugie narodziny traktować ich szansę? Liczby, względne liczby…
Płeć: Kobieta
Rasa: pół Wysoka Elfka, pół demonica; pochodzenie: miasto Cer’thanmor
Opis wyglądu: Wysoka kobieta o skórze koloru atramentu, a oczach skrzących się i błękitnych, jak dzienne niebo. Ciemne, czarno-granatowe włosy gdzieniegdzie poprzetykane są szarymi pasmami. Odstające, rysie uszy ozdobione są stalowymi kolczykami. Para rozłożystych, lotnych skrzydeł o smolistych piórach zwykle spoczywa wygodnie na plecach, sięgają za pas. Demonica złamała jedno z nich, lewe, podczas jednej z wypraw i mimo pełnego wyleczenia pozostało nieznacznie odchylone. Na jej ciele zaciśnięta jest gęsta sieć blizn, z których największe przecinają plecy i prawe przedramię; zaś najbardziej zauważalną jest ta nacinająca lewą brew, lekko nachodząca na powiekę. Almariel jest chuda, wręcz koścista, a przez to podatna na urazy. Liczne pobitewne ślady i poparzenia dodatkowo uwrażliwiają ją na ból fizyczny oraz zmianę temperatur. Z tego względu w ciężkich warunkach używa wielu zaklęć ochronnych, przez co jej moc magiczna jest słabsza, niż zwykle. Na czas misji i walk zakłada specjalne rękawice, które chronią jej skórę przed skutkami rzucania zaklęć, zwłaszcza tych, które związane są z Magią Ognia. Ubiera się w proste, skromne stroje pozbawione zdobień w cienistych kolorach, skrojone tak, by nie krępowały ruchów. Czasem, by dodać sobie otuchy, by przywołać duchy przeszłości, zakłada na szyję dawny emblemat przywódczy.
Umiejętności: Pełne wyszkolenie jeździeckie, zaawansowane szkolenie wojskowe w zakresie używania magii; obszerna znajomość sztuk nekromancji oraz Magii Śmierci i Rozkładu; podstawowa wiedza w zakresie Magii Ognia. Zręcznie posługuje się krótkimi mieczami i sztyletami. Zna wiele języków.
Broń: Nosi przy sobie prosty, nieimponujący oręż, bardziej przypominający przerośnięty nóż, niż miecz. Używa go w ostateczności.
Zdolności specjalne: -
Charakter: Skryta, stanowcza i ambitna. Nie lubi mówić o sobie i o swoich umiejętnościach, chociaż jest świadoma swoich talentów. Tak samo trudno przychodzi jej przyznawanie się do ich braku, gdyż w głębi serca jest bardzo dumna. Wiele obaw i myśli skrywa pod płachtą spokoju bądź obojętności. Spokój jest pozorny, tak naprawdę dusi w sobie wiele emocji, by nie ulec pokusom jej magii, która zdaje się burzyć, że jest wykorzystywana do celów sprzecznych z jej naturą. Ta wewnętrzna bitwa skutkuje czasem gwałtownymi zmianami nastrojów. Jest typem samotnika. Zbyt wiele czasu w towarzystwie sprawia, że czuje się nieswojo, niekomfortowo, wtedy też zaszywa się w swojej komnacie bądź bibliotece i spędza czas na czytaniu i ćwiczeniach. Jest twardym, acz cierpliwym mentorem. Jest gotowa poświęcać swój wolny czas dla swoich podopiecznych. Pokłada dużo nadziei w innych, chociaż echo przeszłości sprawiło, że jest bardziej ostrożna niż kiedyś. Jest bardzo uparta i nie odpuszcza w sprawach, które są dla niej ważne. Bardzo skupiona na osiąganiu postawionych sobie celów.
Hierarchia: Starszyzna; Nauczyciel; Mag.
Historia: Demon Cer’thanmor. Takim przydomkiem obarczyła ją ludność tego elfickiego miasta. O swojej zamierzchłej przeszłości mówi bardzo rzadko, tylko na czyjąś prośbę. Z Mulkherem złączyła się w wieku nastoletnim. Kiedyś należała do Związku Smoczych Wojowników, który wieki temu oferował parom protekcję; przyciągał połączone pary nawet z najdalszych zakątków Killinthoru w tym trudnym dla jeźdźców i smoków okresie. To na rozkaz Związku założyła pierwszy Zakon, Ordo Luce Tenebris, którego celem miała być służba uciemiężonym, dotkniętym okrucieństwem i oszustwem oraz wywalczenie należnej jeźdźcom i smokom pozycji w hierarchii państwa. Potem nastała Ciemność, tajemnicza moc, która położyła się cieniem na oczach świata. Niedługo po jej odejściu, po krótkim pobycie w Ordo, los zadecydował, że nastał koniec ich wędrówki po świecie żywych. Jednakże ich droga ku Zaświatom nie okazała się być prosta, zostali zesłani do pośredniego wymiaru, gdzie mieli czekać na przeznaczenie… Ich bliscy ośmielili się przeciwstawić śmierci, wydarli ich z jej szponów. Dostali kolejną szansę. Wraz z przyjaciółmi stworzyli Ordo Corvus Albus, by stanąć na straży południa Killinthoru.
Imię: Mulkher Angallorius
Przydomek: Czarny
Wiek: Kto potrafi stwierdzić, ile czasu trwali tam, w bramach między światami, trwając jako cienie… Czy może winno się liczyć od nowa, jako drugie narodziny traktować ich szansę? Liczby, względne liczby…
Płeć: Samiec
Rasa: Smok Czarny; pochodzenie: puszcza Yan’krel, plemię Vilidah Ars
Opis wyglądu: Wielki i powolny, potężnie zbudowany czarny smok, linia grzbietowa i okolice pyska pokryte są błoniastą krezą. Twarde łuski zdają się pochłaniać światło. Naznaczony wieloma bliznami, największe znajdują się na piersi i bokach. Rtęciowe oczy, których barwa zmienia się od nastroju i myśli, podczas walki palą się demonicznym kolorem żółci. Ponure błony muskularnych skrzydeł podczas lotu wydają z siebie basowe zawodzenie; gdy tchnięte wiatrem, wyglądają jak postrzępione żagle upiornego statku. Z łba wyrastają dłuższe i krótsze rogi oraz kościane wachlarze. Złota klamra zaciśnięta na ogonie, symbol przynależności do plemienia, naznaczona jest rdzawym wgłębieniem, co oznacza opuszczenie lasu rodzinnego.
Umiejętności: Pełne wyszkolenie na smoka jeździeckiego; zaawansowane szkolenie wojskowe w zakresie używania magii; obszerna znajomość sztuk nekromancji oraz Magii Śmierci i Rozkładu; podstawowa wiedza w zakresie Magii Ognia.
Zdolności specjalne: Wydzielanie żrącego kwasu zamiast ognia.
Charakter: Mulkher jest typem myśliciela. Jest opanowany i otwarty na relacje z innymi. Burzliwa przeszłość nauczyła go pokory, acz nie pozbawiła pewności siebie. Lata spędzone z Almariel napełniły go cierpliwością i wyrozumiałością, szybko wybacza wybuchy złości czy też słowa wypowiedziane pod wpływem emocji. Tak jak jego jeźdźczyni często zatapia się w bezmiarze zmartwień dotyczących innych członków Zakonu, chce jak najlepiej spełniać się w roli opiekuna. Z radością poświęca się szkoleniom młodych uczniów, rad z możliwości przekazywania swojej wiedzy. Mimo tak łagodnego usposobienia, nie może wyprzeć się swoich korzeni, krwi swoich dzikich pobratymców. Gdy ogarnia go gniew, gdy coś zagraża jemu bądź bliskim, porzuca jestestwo wiekowego mędrca, by stać się wojownikiem, gotowym zginąć za to, co dlań ważne. Jest bezwzględny dla tych, którzy ważą się zagrozić bezpieczeństwu jego świata. Mulkher w wielu momentach sprawia wrażenie, jakby coś ukrywał. Przyłapany na tęsknym obserwowaniu horyzontu jedynie uśmiecha się łagodnie i kieruje rozmowę na inny, neutralny tor. W ów chwilach zamienia się w kamienny posąg, niemego strażnika świata, którego tajemnicy nie odkrył nikt i nikomu już nie będzie dane tego uczynić…
Hierarchia: Starszyzna; Nauczyciel; Pośredni.
Historia: Urodzony w lesie Yan’krel, którego dzikim sercem są czarne smoki. Pochodzi z plemienia Vilidah Ars, Władców Śmierci. Jedyny potomek Allorthora i Chandell, pary przywódczej. Przez jeden błąd, jeden młodzieńczy wybryk pożegnał się z życiem dzikiego stworzenia. Złączył się z Almariel, która opiekowała się jego ranami. Pomógł jeźdźczyni, Demonowi Cer’thanmor w ucieczce od życia w utrapieniu. Dalej losy ściśle razem powiązane, tym samym piórem historia pisana…
Otwarcie!
Ogłaszam otwarcie Ordo Corvus Albus na Blogspocie, przeniesiono z: www.zakon-jezdzcow-smokow.blog.onet.pl . Czcionka: Verdana, rozmiar: 12. Jest trochę inaczej, ale sądzę, że są to zmiany na lepsze. :) Czekamy na zgłoszenia!
Subskrybuj:
Posty (Atom)